Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J. oraz innych opracowań i źródeł
na wszystkie dni całego roku ułożył
Ks. Władysław Hozakowski



ŻYWOTY  ŚWIĘTYCH   PAŃSKICH  -   14. K W I E T N I A

14. Kwietnia


Błogosławiona Lidwina, dziewica

(1380 - 1433)

blog-lidwina

   Urodziła się Lidwina w Schiedam w Holandyi z zacnych rodem, ale zubożałych rodziców, imieniem Piotr i Petronela. Bogobojność tych, co życie dali córce, przeniosła się i na nią. Dla piękności już w r.12 życia wielu chciało ją pojąć jako małżonkę; wszystkie zabiegi spełzły na niczem, bo Lidwina duszą i ciałem Bogu się oddała. Gdy zaś nie mogła się pozbyć natrętnych, co się o jej rękę ubiegali, błagała Boga, aby piękność zechciał zamienić w odrażającą brzydotę. Mając lat 15 upadła przypadkowo popchnięta na lodzie, kiedy się przypatrywała zabawom zimowym współrówieśniczek. Wskutek upadnięcia złamała żebro; od tej też chwili rozpoczęły się dla Lidwiny niepojęte, długoletnie cierpienia.
   Choroby ją nie opuszczały; lekarstwa nie przynosiły najmniejszej ulgi. Przez długie laty ani chodzić nie mogła ani stać; pożywienie sprawiało jej boleści. Utworzyły się wrzody na skaleczonym miejscu, całe ciało ogarnęło zapalenie; prawe ramię i prawa ręka straciły wskutek tego wszelką władzę. W głowie odczuwała ciągłe dżganie jakoby nożami i śpilkami, usta krzywiły się dla ciągłego bolu zębów, gardło gniło wskutek zapalenia; z ust, nosa, oczu i uszów rzucała się krew. Obok tych i innych jeszcze dolegliwości, które ogarnęły jej wnętrzności, nie przyjęła przez 30 lat cierpień tyle pożywienia, ile zdrowemu starczy na potrzeby trzech dni; nie użyła tyle snu, ile zdrowy śpi przez trzy noce. Do tego nieszczęsnego stanu dołączyć należy zupełne ubóstwo, w jakim się znajdowała; nie dziw więc, że niejeden uważał ją za czarownicę.
   W pierwszych latach cierpień Lidwina ledwie je znieść mogła i bez zupełnej zostawała pociechy. Dopiero Jan Pot, spowiednik, pouczył ją, jak powinna się zachowywać i skorzystać z bolów zesłanych przez Boga. Radził jej, aby wszelkie myśli zwracała na mękę Zbawiciela, rozmyślała jej tajemnice; wskazał i na przykład męczenników, którzy tyle dla Jezusa mąk ponosili; nakoniec podniósł znaczenie wiecznej nagrody za życie tak krótkie na ziemi. Częstemi Komuniami św. miała u Boga wyprosić sobie łaskę cierpliwości.
   Od tego czasu zmieniło się usposobienie Lidwiny, nie pragnęła już powrotu do zdrowia, nie szukała pomocy ludzkiej; ani jednym słówkiem nie skarżyła się nad swym stanem, nigdy nie objawiła żadnej niecierpliwości ani żadnego niezadowolenia. Poddała się zupełnie woli Bożej, wielbiła Boga w największych bólach, błagała wprost o powiększenie dolegliwości swych. Kiedy w innych wbudzała osobą swoją politowanie, sama zachowywała spokój duszy, a nawet się weseliła.
   Miała często objawienia anielskie, codziennie przez 24 lat uniesienia; zawisnęła nieraz w powietrzu a z twarzy biła światłość nadziemska. Wielu grzeszników nawróciła albo napomnieniami albo łaską pokuty wyproszoną dla nich u Boga modlitwami swemi. Ofiarowała swe cierpienia za dusze w czyścu; widziała je nieraz wstępujące do niebios, uwolnione od dalszych kar doczesnych. Ubogim oddawała prawie wszystko, co sama odbierała. Zbawiciel sam ją pocieszał albo przez anioła stróża; często ukazywał się jej z Najśw. Maryą Panną i z Świętymi. Razu pewnego pokazał Jezus Lidwinie cudny wieniec z kwiatów niewykończony; poznała, że czas cierpień jeszcze się nie skończył.
   Dziwne też cuda świadczyły o niezwykłych zasługach Lidwiny wobec Boga. Stosownie do podjętych pokut za innych ludzi mnożyły się w niej dolegliwości, a chociaż cała pokryta wyrzutami i wrzodami, ciało jej woń szerzyło najpiękniejszą. Żyła głównie Komuniami św.. W cudowny sposób powiększały i nie wyczerpywały się zasoby przeznaczone przez nią dla ubogich.
   Na koniec Bóg postanowił uwolnić Lidwinę z jej długoletnich cierpień. Objawił jej godzinę śmierci, a Lidwina podwoiła ćwiczenia cnoty, aby dobrze się przygotować na sąd Boży. Po przyjęciu Sakramentów św. miała widzenie: objawił jej się Syn Boży wraz z Matką Swoją w orszaku świętych, zapowiadając nagrodę w wiecznej szczęśliwości. W dzień trzeciego święta wielkanocnego prosiła otaczających o przebaczenie, potem zażądała, aby zostawić ją samą. Wśród gorącego pragnienia śmierci zeszła z tego świata r. 1433 po 38 letnim cierpieniu w 53. roku życia swego.
   Po śmierci znaleziono przy zwłokach Lidwiny ostry pas pokutnicy; ciało same, za życia tak chorobami zaszpecone, było po śmierci zupełnie świeże i żadnych nie wykazywało śladów dawniejszych ran, wrzodów, wyrzutów. Twarz przybrała dawniejszą piękność; jaśniała taką światłością, że podziw budziła i zdumienie. Wiele cudów działo się za przyczyną bł. Lidwiny jeszcze po jej śmierci. Ciało jej znajduje się w Brukseli w kościele św. Guduli; na miejscu jej mieszkania powstał klasztor frańciszkański.


     Nauka


   Uczyć się powinna młodzież z przykładu bł. Lidwiny, że nie można ufać urodzie ani się zniej chlubić ani jej wierzyć; lada przypadek, choroba, nieoględność łatwo ją może zniszczyć i zeszpecić. Ta jest prawdziwa piękność, która nie wie o swej piękności; ta jest prawdziwa uroda ducha, która nie polega ani się opiera na tem, co przemija i ginie.
   Choroby, niemoce, nieszczęścia z rozmaitych wypływają przyczyn. Jedne mają źródło w sposobnościach przez nas samych danych, inne w słabości natury ludzkiej, wiele wszakże pochodzi z dopuszczenia Bożego albo na ukarania za grzechy jak u króla Ezechiasza albo na wypróbowanie cnót jak u cierpliwego Joba; inne znowu służyć mają z woli Boga do postępów w cnocie i do powiększenia zasług osobistych jak n. p. ślepota Tobiasza; inne znowu mają być przykładem dla ludzi jako sposobność i dowód cierpliwego ich znoszenia, albo zasługi zeń płynące łączyć się mają w wielki skarb Kościoła dla wszystkich jak właśnie u bł. Lidwiny.
   Dziwne są rządy i sądy Boże, dziwną jest miłość Boga ku ludziom, bo świętym swoim każe cierpieć za grzechy innych ludzi i za nie dopełniać zadosyćuczynienia. Już Paweł św. w liście do Kolosan podnosi, że cierpi za synów Kościoła świętego jako członek mystycznego ciała Chrystusowego. Nie cierpieli święci za winy grzechów, za które Chrystus był umarł, ale w miejsce kar doczesnych, które na nas pozostają po odpuszczonej winie grzechu. Z tych cierpień a raczej zasług składa się skarb Kościoła, służący siłą swoją wszystkim i poszczególnym jednostkom. Bł. Lidwina w niewinności swej nie zasłużyła sobie na tyle cierpień, ale znosząc je powiększała skarbiec zasług w Kościele na korzyść dla współbliźnich.
   Wydają się niektóre szczegóły w życiu bł. Lidwiny niepodobne dla nas, ale możliwe są u Boga, który w świętych Swych okazuje moc Swoją. Nie możemy ukrócić mocy Bożej ani jej powstrzymać; objawia się tak, jak chce święta wola Boża, nie zawsze nam jasna i zupełnie zrozumiała. Czynił Bóg dziwy dawniej w świętych Swoich, czyni i teraz; stąd z dziwów tych brać nam pobudki do utwierdzania się w wierze prawdziwej.
   Dziękujmy więc Bogu za dobrodziejstwa wyświadczane dla nas i za nas przez cierpienia i zasługi Świętych Pańskich; uczy nas przecież przez to i bojaźni chrześcijańskiej; uczy nas, abyśmy w serdecznej pokucie nie wątpili o miłosierdziu Boga, który tak wielki dał skarbiec zasług Kościołowi; uczy nas zarazem ufności w Boga, która nie wchodzi w tajniki wyroków przedwiecznych, a stąd też nie wpada w niepotrzebne wątpliwości wiary.


Tego samego dnia

Święty Justyn, męczennik

(+ r. 167.)

   Z pogańskich rodziców urodził się Justyn w Palestynie, mianowicie w Neapolis, dawniejszym Sichem w Samaryi. Wychowany w błędach wierzeń pogańskich, poświęcił się gorliwie naukom, aby poznać prawdę, mianowicie poznać i zbadać istotę Boga. Udawał się w tym celu do rozmaitych szkół filozoficznych owego czasu. Nie zadowolili go stoicy, bo nie mówili wcale o bóstwie. Zrazili go perypatetycy, bo mistrz, do którego się zwrócił Justyn, już na drugi dzień po rozpoczęciu nauk zaczął się układać o wynagrodzenie. Odstręczyli go pytagorejczycy, kiedy zażądali od niego znajomości nauk jak matematyki, muzyki, astronomii, nim miał przystąpić do głębszych nauk o istocie bóstwa. Jedynie platończycy zdołali jako tako zaspokoić pragnienia Justyna, bo rozwodzili się na swój sposób o Bogu.
   Widząc uczciwość i czystość zamiarów Justyna, Bóg w nadzwyczajny sposób doprowadził go na drogę prawdy. Spotkał bowiem starca nieznanego, który mu doradzał, aby w miejsce rozumowań filizoficznych, które ani umysłu ani serca zaspokoić nie zdołają, zajął się badaniem proroków, bo ci jedynie są nauczycielami prawdy, jedynie też w dostateczny sposób pouczają o Bogu i jego dziełach. Naprowadzony raz na drogę do chrześcijaństwa, Justyn o jego prawdzie coraz silniejsze nabierał przekonanie, kiedy widział, jak uczniowie Chrystusa pomimo oszczerstw, potwarzy, prześladowań nie zapierali się nietylko wiary swej, ale przeciwnie krew za nią przelewali i życie swe w ofierze składali. Tak więc Justyn z pogańskiego filozofa pragnieniem prawdy doszedł do nauki Chrystusowej i odtąd szczególniejszym został jej obrońcą.
   Przybył do Rzymu jako chrześcijanin i tutaj założył szkołę chrześcijańską, w której wychowywał pokolenia żądne prawdy, a zarazem sposobił ich na znamienitych szermierzy Kościoła. Z czasów rzymskich, a dwa razy przybywał do Rzymu, pochodzą dwie apologie chrześcijaństwa, z których jedna wystosowana jest do Antonina Piusa, jego synów i senatu rzymskiego, druga przeznaczona dla cesarza Marka Aureliusza. Zdaje się, że owocem pierwszego pisma była łagodność, jaką Antonin zalecał namiestnikom państwa rzymskiego wobec chrześcijan. Druga zaś apologia była spowodowana męczeństwem Ptolemeusza, którego Urbykus z Rzymu na śmierć skazał. Ale nietylko wobec pogan bronił Justyn prawdy Chrystusowej; i wobec żydów podjął się przeprowadzić dowód, że Jezus jest zapowiedzianym w Starym Zakonie Zbawicielem. Sposobnością do tego było spotkanie uczonego rabina Tryfona w Efezie, dokąd Justyn po pierwszej swej apologii był się udał na pewien czas z Rzymu. Treść dysput wtenczas prowadzonych złożył Justyn w piśmie swoim pod napisem "Rozmowa z Tryfonem".
   Wiele innych jeszcze pism przypisują uczeni Justynowi; cały szereg zaginął; są nam tylko znane z napisów; inne są wątpliwe jak n. p. "Mowa do pogan", w której Justyn uzasadnia swe przejście z pogaństwa do chrześcijaństwa; dalej "Napomnienie do Greków", w którem dowodzi fałszywości wierzeń pogańskich.
   Walczył też Justyn z heretykami jak n. p. z Marcyonem, z dumnymi filozofami jak Krescensem. Właśnie Krescens zdaje się spowodował skazanie Justyna na śmierć, który był ogłosił właśnie swą apologię do cesarza Marka Aureliusza. Justyn przewidywał wpływy swego przeciwnika i grożącą sobie śmierć męczeńską; pomimo to spełniał obowiązki swe, jakie mu nauka i stanowisko nakładały wobec Kościoła katolickiego, tak niesłusznie prześladowanego. Zachowały nam się nawet przesłuchy urzędowe, które z Justynem prowadził Rustyk, prefekt rzymski. Z nich przebija się szczera otwartość Justyna a zarazem nieugięta jego wiara w prawdy chrześcijaństwa. Razem z Justynem pojmani zostali Charyton, Ewelpist, Hieraks, Peon, Liberyan oraz chrześcijanka Charytana. Wszyscy nieustraszenie wyznawali wiarę swą w Chrystusa, Ewelpist wyraźnie zaznaczył, że utwierdzenie w wierze zawdzięcza głównie naukom Justyna. Wszyscy też skazani zostali najprzód na biczowanie, potem na śmierć. Męczeństwo św.Justyna przypada na rok 167. Kościół rzymski obchodzi jego pamiątkę 13. i 14. kwietnia, Kościół grecki 1. czerwca.


     Inni święci z dnia 14. kwietnia:


   Św. Ardalyon, aktor, potem męczennik. - Św. Benedykt, pastuch. - Św. Krzystofor Sabaita, męczennik. - Św. Domnina, męczenniczka. - Św. Fronto, opat. - Bł. Jadwiga, zakonnica. - Św. Lambert, biskup z Lyon. - Św. Prokulus, biskup i męczennik z Terni. - Św. Tyburcyusz, brat św. Waleryana (oblubieńca św. Cecylii) i Maksym męczennicy. - Czcigodny Wolbert, opat.