25. Czerwca
Święty Wilhelm z Monte Vergine, opat
(1085 - 1142.)
W Vercelli w Piemoncie urodził się św. Wilhelm r. 1085 z
dostojnych pochodzeniem rodziców. Rychło ich utracił, a wychowaniem jego
bogobojnem zajęli się cnotliwi krewni. Przejęty duchem doskonałości, uczuł w
15. roku życia swego gorące pragnienie życia pokutniczego. W tym celu opuścił
swoją ojczyznę i udał się jako pielgrzym do Compostella w Hiszpanii do grobu
św. Jakóba. Umartwienia swoje powiększył dziwnym pomysłem; kazał bowiem sobie
zrobić dwie obręcze, któremi opasał swoje ciało. Miał wprawdzie zamiar udać
się do grobu Zbawiciela, do Jerozolimy, ale w czasie wędrówki poznał się w
Apulii pod Neapolem z pustelnikiem Piotrem i za jego wpływem pozostał z nim
na pustelni przez dwa lata, oddając się modlitwie i coraz to większym dziełom
pokuty. Już wtenczas doskonałość Wilhelma szczególniejsze znalazła u Boga
upodobanie, bo Bóg pozwolił mu cudownie siłę wzroku przywrócić ślepcowi. Roku
1180 powtórnie podjął zamiar pielgrzymki do Ziemi świętej, ale znowu go nie
zdołał urzeczywistnić, bo napadli go rozbójnicy i ciężko go sponiewierali.
Poznał stąd, a nadzwyczajne objawienie go nadto pouczyło, że celem jego życia
ma być samotność pustelnicza.
Żył przez pewien czas razem z pustelnikiem Janem, który później poszedł w
inne strony; na ciągłe odwiedziny obcych narażony, spostrzegł Wilhelm w swej
samotności, że nie zdoła w dotychczasowych warunkach zachować koniecznego
skupienia ducha swego. Rozłączył się więc od swego towarzysza i zbudował
sobie chatę pustelniczą na Monte Yirgiliano pomiędzy Nolą a Benewentem. Ale i
tutaj rozgłos pobożności nie dał mu spokoju. Ze wszystkich stron zbiegali się
uczniowie, żądni nauk upatrzonego sobie mistrza. Wielka ich liczba była dla
Wilhelma powodem, że zbudował obszerniejszy klasztor, oddanym swym uczniom
przepisał regułę św. Benedykta, którą zmienił i uzupełnił ustnemi
wskazówkami, nigdy nie spisanemi. Na górze swej pustelniczej zbudował także
kościół na cześć Przeczystej Dziewicy, stąd powstała nazwa Monte Vergine po
włosku, a sam Wilhelm odnośny nosi przydomek.
Spełniwszy swoje zadanie wobec dotychczasowych uczniów, usunął się Wilhelm
w inne okolice; ale i na innych miejscach liczba uczniów nowych pomnażała się
coraz więcej; więc i dla nich nowe stawiał klasztory, a zgromadzenie swe
szerzył i powiększał. Nosiło później nazwę Wilhelmitów, lubo co do istoty
było odnogą Benedyktynów, stąd też Aleksander III. zgromadzenie Wilhelmitów
na zawsze połączył z zakonem Benedyktynów. Założenie zaś Wilhelmitów przypada
mniej więcej na r. 1119.
Jeszcze za życia Wilhelm doczekał się pociechy, że i żeńskie zakładały się
klasztory wedle jego reguły. Ujęty bowiem rozgłosem, jakiego zażywał pobożny
pustelnik, powołał go Roger, król Neapolu i obojga Sycylii na dwór swój, aby
mu służył radą w sprawach duchownych jako i też państwowych. Dworacy Rogera,
widząc wpływy zakonnika na monarchę, zapałali nienawiścią; postanowili usunąć
Wilhelma za każdą cenę, chociażby przez sidła upadku nieczystości. Przekupili
więc jakąś ladacznicę, która miała Wilhelma doprowadzić do grzechu; ale
przeliczyli się z siłą łaski, jaką posiadał ubogi, a znienawidzony
niesłusznie opat. Rzucił się bowiem Wilhelm na żarzące węgle, aby z ognia
wyjść nienaruszony na dowód, że Bóg szczególniejszą go darzy mocą, a wszelkie
sidła pokus nigdy go zwabić nie zdołają. Cud ten był powodem do nawrócenia
owej niewiasty; prowadziła odtąd życie pokuty, zbudowała klasztor żeński w
Venoza właśnie wedle reguły św. Wilhelma. Podobnie i król kilka nowych
postawił klasztorów. W ten sposób rozwinęła się i druga gałąź zakonu,
Wilhelmitek, które służąc Bogu łączyły poniekąd życie wspólne w klasztorach z
odosobnieniem pustelniczek.
Dzieje opowiadają o licznych pozatem cudach Wilhelma, którymi wielu chorym
zdrowie przywrócił ciała, a nie mniej wielu grzeszników na drogę wprowadził
cnoty i życia uczciwego. Umarł św. Wilhelm dnia 25. czerwca 1142, a grób jego
Bóg uzacnił licznymi cudami.
Nauka
Mój Boże, mawiał św. Wilhelm, z Dziewicy chciałeś się urodzić, a
na krzyżu ofiarowałeś się na zadosyćuczynienie za ludzi. Błagam Ciebie
pokornie o miłosierdzie i zmiłowanie się nademną; udziel mi łaski Ducha Swego
Bożego, abym mógł zawsze zwyciężać wszelkie poruszenie ciała swego i wszelkie
pokusy świata, póki na ziemi podlegać muszę ich wpływom. Nie chce bowiem Bóg
uwolnić nas od pokus zupełnie, udziela jednak przynajmniej łaski do ich
pokonania.
Bądźcie zawsze gotowi, mówił św. Wilhelm, do walki z dawnym
nieprzyjacielem! Nie ufajcie nigdy zwycięstwom odniesionym, nie pozwalajcie
się niemi uśpić, ani się zbytnio z nich nie radujcie. Przeciwnie ciągle
czuwajcie, bo nie wiecie, jakie walki i niebezpieczeństwa dzień na was
jutrzejszy sprowadzi. Nie walczymy przecież tylko sami z sobą, ale z potęgami
piekielnemi, walczymy z złymi ludźmi, którzy nienawidzą dobrego i je
prześladują.
Cierpienie, potwarze, prześladowanie, jakie ponosimy dla Jezusa i Jego
nauki i woli, są dla nas zaszczytami i bogactwami. Tracą swą wartość, skoro
nad niemi sarkamy, skoro nam ciężarem, skoro niechętnie, jedynie z przymusu
okoliczności je znosimy. Chrześcijaninie, co żadnej nie chcesz przepuścić
obrazy, czyż nie wiesz, co Pan głosi w ewangelii: jeśli cię kto uderzy w
prawy policzek twój, nastaw mu i drugiego? (Mat. 5, 39.)
Tego samego dnia
Czcigodna Dorota z Kwidzyny
(1347 - 1394.)
Na Żuławach w Montawie w biskupstwie ówczesnem pomezańskiem
urodziła się Dorota Szwarc r. 1347 z ojca Wilhelma i matki Agaty. Obdarzona
przymiotami ducha i ciała od dziecięctwa dziwną żyła pobożnością; mając lat
siedm pogrążała się w rozmyślaniu męki Zbawiciela, a chcąc naśladować Jezusa,
największe sobie umartwienia zadawała przez biczowanie i przypalanie ciała,
przez posty, odmawianie sobie snu, przez włosiennice. Na zewnątrz zachowywała
żywe usposobienie, nie zdradzając niczem swego życia pokutniczego.
Po śmierci ojca r. 1357 została sama z matką, bo siostry jej były
powychodziły za mąż; spełniała wszystkie posługi domowe, aby matce w pracy
ulżyć. W siedmnastym roku połączyła się z woli najstarszego brata węzłem
małżeńskim z obywatelem miasta Gdańska, podeszłym już w wieku. Bóg
pobłogosławił ich wspólne pożycie dwiewięciorga dziećmi; męża opryskliwego
ułagodziła Dorota postępowaniem tak dalece, że małżeństwo przez lat 26 było
wzorem dla wszystkich. Po śmierci dzieci, z wyjątkiem Gertrudy, która została
Benedyktynką, Dorota z mężem po sprzedaniu domu swego pielgrzymki podejmowała
do Kolonii, Akwizgranu, Einsiedeln; sama udała się r. 1390 do Rzymu na
jubileusz papieski; mąż jej w tym czasie umarł.
Wtedy to poświęciła się Dorota zupełnie Bogu; była, jak spowiednik jej
mówił, matką co do ciała, dziewicą co do duszy; stąd w sercu gorzała
niewymowną miłością Bożą, którą podniecała tygodniowemi Komuniami,
umartwieniami, uczynkami miłosierdzia. Z polecenia spowiednika udała się do
Kwidzyny, aby się poddać kierownictwu dziekana kapituły, Jana. Przedstawiła
mu stan pobożnej swej duszy, swe zachwycenia i widzenia; początkowo żyła w
domku ubogiej wdowy; później zbudowano pustelnię przy katedrze kwidzyńskiej,
gdzie zamknięto Dorotę dnia 2. maja 1393. Spowiadała się i komunikowała
codziennie; na mrozy była nieczułą; za pożywienie służyło jej codziennie
jedno jajko lub trochę piwnej polewki, sen zastępowały zachwycenia. Cela
rozbrzmiewała pieśniami nabożnemi i skargami nad nieszczęściami Kościoła.
Miewała pustelniczka widzenia dusz w czyścu, objawienia Zbawiciela i Matki
Najświętszej. Rozgłos Doroty ściągał wielu pobożnych, którym chętnie służyła
wskazówkami i radami. Ona to też na prośby zakonu krzyżackiego miała po
śmierci Wallenroda błagać Boga o szczęśliwy wybór nowego mistrza; został nim
Konrad z Jungingen. Jaśniała też przenikaniem dusz i serc ludzkich;
skutecznością pośrednictwa u Boga już za życia otoczyła się czcią pomiędzy
ludem. Umarła cicho z tęsknotą za Boskim Oblubieńcem dnia 25. czerwca r.
1394. Pochowano ja w katedrze kwidzyńskiej, proces kanonizacyjny dla klęsk,
jakie poniósł zakon krzyżacki, nie był dostatecznie popierany i nigdy nie
dokończony. W pojęciach ludu uchodzi czcigodna Dorota jako patronka Prus; w
Gdańsku zbudowano na jej cześć kaplicę; obraz jej znajduje się w Toruniu w
kościele św. Jana w bocznym ołtarzu.
Inni święci z dnia 25. czerwca:
Św. Emilian, biskup z Nantes. - Św. Autydyusz, biskup z Besancon. - Św. Eurozya, dziewica i męczenniczka. - Św. Febronia, dziewica i męczenniczka. - Św. Galikan, wódz rzymski, męczennik. - Św. Maksym, biskup z Turynu. - Św. Molokus, biskup szkocki. - Św. Prosper z Akwitanii. - Św. Prosper, biskup z Reggio. - Św. Zozypater, biskup z Solunia. - Św. Tygryda, pustelniczka. - Św. Łucya, dziewica i męczenniczka. - ŚŚw. pustelnicy Amandus i Domnolenus.