24. Czerwca
Narodzenie świętego Jana Chrzciciela
(1. p. Chr.)
Do plemienia Lewi należeli ci, co służbę sprawiali przy świątyni
jerozolimskiej; wśród nich zajmowali kapłanie wybitniejsze stanowisko, a byli
potomkami Arona; pierworodni zaś synowie z rodziny brata Mojżeszowego
dzierżyli godność arcykapłańską. Sami kapłanie dzielili się na 24 klas, z
których 16 pochodziło od Eleazara, 8 od Itamara, synów Aronowych. Do klasy
kapłańskiej Abia należał Zacharyasz, ojciec Jana Chrzciciela. Matką Jana była
Elżbieta z rodziny Aronowej, ale węzły pokrewieństwa łączyły ją z plemieniem
Juda, a stąd i z Najśw. Maryą Panną. Małżonkowie, których sprawiedliwość
Pismo św. osobno podkreśla, mieszkali w Hebron, około 8 mil oddalonem od
Jerozolimy.
Dowodem, że spełniły się czasy, że nadszedł okres zmiłowania Bożego przez
zesłanie Zbawiciela, miało być urodzenie św. Jana. Cudowne okoliczności miały
wskazać na powołanie syna Zacharyaszowego. Kiedy bowiem wedle zwyczaju
ówczesnego kapłan z Hebron przybył do Jerozolimy, aby z członkami swej klasy
Abia sprawiać czynności przy świątyni, a na mocy losowania przypadło mu w
udziale składanie ofiary z kadzidła w wnętrzu samej świątyni, ukazał mu się
Gabryel archanioł, zapowiadając, że Elżbieta dotąd niepłodna pomimo późnej
starości pocznie syna. Było bowiem gorącem pragnieniem Zacharyasza, doczekać
się potomka, bo wedle pojęć Izraelitów mniejszego zażywali uznania ci, którzy
byli bezdzietni. Gorące więc o potomstwo zasyłał Zacharyasz modlitwy do Boga,
a niewątpliwą rzeczą, że i podczas ofiary z kadzidła podobne błagalne myśli
napełniały jego duszę.
Przerażonego niespodzianym widokiem posła anielskiego uspokoił Gabryel,
kiedy w szerokich zarysach zakreślił wyroki Opatrzności Bożej, jakie miały
się urzeczywistnić przy urodzeniu zapowiedzianego syna. Stosownie bowiem do
powszechnego wówczas oczekiwania na podstawie obietnic starozakonnych, że
czas przyjścia Odkupiciela już bliski, archanioł wskazał, że syn, któremu
należy dać imię Jana, ma być poprzednikiem Zbawiciela, rozwinąć taką siłę,
jaką kiedyś rozwinął Eliasz, a działalnością swą pozyskać i przygotować
Izraela na przyjęcie i uznanie Mesyasza. Nie doczesną więc ani ziemską
odznaczać się będzie potęgą - przeciwnie mocą swą działać będzie na dusze,
aby przez nawoływanie do pokuty takie w Izraelu wyrobić usposobienie, aby
Zbawiciel dzieło Swe zwycięstwa nad grzechem mógł z jak najobfitszym dokonać
skutkiem. Jan pokutniczem życiem miał na wzór nazireuszy starozakonnych
wybitnym świecić przykładem, bo miał się powstrzymać od używania wszelkich
upajających napojów; miał stanąć więc na równi pod tym względem z osobami
Starego Zakonu, jak z Samuelem i Samsonem. A zewnętrzne to uświęcenie ciała
miało w myśl powołania Janowego poprzedzić uświęcenie duszy jeszcze w łonie
matki; innemi słowami św. Jan miał być wolny od grzechu pierworodnego łaską
Bożą jeszcze przed urodzeniem podobnie jak prorok Jeremiasz w Starym Zakonie;
nie dorównał wszakże Najśw. Maryi Pannie, która od pierwszej chwili swego
Poczęcia, swego istnienia wolną była od wszelkiej zmazy grzechu. Miał więc
św. Jan połączyć w sobie znamiona najwybitniejszych osób Starego Zakonu; miał
połączyć w sobie i zadanie dawniejszych proroków i ich nawet przewyższyć,
ponieważ miał wskazywać nie na przyszłego, ale na obecnego już Zbawiciela.
Wielkość powołania Janowego miała się wedle słów archanioła wykazać przy
samem urodzeniu syna Zacharyasza, a stwierdzenie tej wielkości miało napełnić
tak ojca jak innych weselem i radością wobec pewności, że nastają czasy
miłosierdzia Bożego w osobie bliskiego już Zbawiciela.
Wątpliwości ogarnęły Zacharyasza; nie dowierzał sobie, czy się czasem nie
łudzi, czy widzenie jest rzeczywistem, czy też urojeniem lub może
nieprawdziwą przynajmniej zapowiedź przyszłych wypadków. By je rozproszyć,
wątpiącego ukarać, a zarazem podstawę stworzyć do cudownych okoliczności,
wśród których miał św. Jan przyjść na świat, Gabryel archanioł skazuje z woli
Boga kapłana na utracenie mowy aż do chwili, w której proroctwo zupełnie się
wykona. Widzenie zniknęło, Zacharyasz niemy wyszedł z świątyni, a po upływie
tygodnia czynności kapłańskich powrócił do Hebron.
Przepowiednia się
spełniła, bo Elżbieta poczęła dziecię, a w radości wielkiej nad swym
szczęściem wielbiła Pana za łaskę, przez jaką z niej zdjął rzekomą hańbę
bezdzietności i bezpłodności. Mijało sześć miesięcy, kiedy archanioł Gabryel
zwiastował Najśw. Maryi Pannie dziewicze Poczęcie Syna Bożego, a na dowód
prawdziwości swego poselstwa wskazał na bliskie rozwiązanie Elżbiety.
Niezwłocznie pospieszyła Najśw. Panna z Nazaret do Hebron, aby wziąść udział
w radości swej krewnej nad łaską niespodziewanego macierzyństwa. Spotkanie
dwóch tych niewiast Kościół w osobnej obchodzi uroczystości, a wiemy z Pisma
św., że wtenczas to św. Jan, w łonie matki poruszeniem wskazał, Bóg zaś
Elżbiecie objawił, że łono Najśw. Dziewicy kryje Jednorodzonego Syna Bożego,
Zbawiciela świata. Łaska Ducha św. działała już w Janie św., nim światło
ujrzał dzienne.
Szereg Bożych cudów objął i chwile obrzezania Jana św. Kiedy bowiem wedle
zwyczaju nowonarodzonemu synowi ośm dni po przyjściu na świat, należało nadać
imię, a krewni różnie go chcieli nazywać, już Elżbieta oświadczyła się za
imieniem Jana, a jej wolę potwierdził Zacharyasz, bo na podanej tabliczce ku
zdumieniu krewnych i znajomych stosownie do słów Gabryela napisał, że Jan ma
być imieniem dziecięcia. W tej chwili rozwiązał się język jego, a łaską Ducha
św. wypowiedział wspaniałe pienie, które Kościół przejął do codziennych
pacierzy kapłańskich. W pieśni sławił miłosierdzie Boże, które w myśl
obietnic i proroctw nawiedziło ludzi; w niej sławił i przyszłe powołanie
swego syna; w niej sławił i zesłanie światłości z niebios na usunięcie
ciemności i śmierci ducha panującej wśród ludów.
Dziwy to były niesłychane, stąd też wieść o narodzeniu przez Boga
powołanego do wielkich czynów dziecka przebiegała góry Judzkie, a wszędzie
pobudzała do pytania, cóż to będzie za dziecię, bo przecież ręka Pańska jest
z niem. I nadal opieka Boska spoczywała na św. Janie, bo wedle podania
zachował życie, kiedy Elżbieta uchodziła z nim na puszczę, aby ujść gwałtom
zbirów i siepaczy Heroda, zabijających betlejemskie niewiniątka.
W późniejszych latach widzimy św. Jana wedle opowiadania ewangelistów na puszczy, żyjącego dzikim miodem i korzonkami, w szatach pokutnika, bo w włosiennicy przewiązanej pasem. Gotował się na to, aby być głosem wołającego, aby w 30. roku życia rozpocząć działalność nawoływania do pokuty wśród puszczy świata znikczemniałego, a chrztem w wodach Jordanu tych znaczyć, co w usposobieniu pokutniczem godni byli wstąpić do królestwa niebieskiego Jezusa. Wrażenie jakie wywierał św. Jan na lud Izraela i wszystkie jego warstwy, było olbrzymie; zbiegały się do niego wielkie rzesze, nawet celnicy, żołnierze, a wielu Izraelitów myślało, że sam św. Jan jest zapowiedzianym Mesyaszem. Nawet najwyższa władza żydowska w Jerozolimie urzędowe wysłała doń poselstwo, aby oświadczył się jasno, z czyjego działa polecenia, jeśli sam nie mieni się być Zbawicielem. Wtedy to św. Jan wskazał na obecnego już Jezusa i rzekł: Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata; nie ofiary starozakonne z baranków uwalniają was od grzechów; uwolni was jedynie Ten, którego zapowiedział Jezajasz prorok a zarazem porównał dla przyszłej jego śmierci do baranka ofiarnego. W ten więc sposób spełniał św. Jan powołanie swoje, jakie mu Bóg naznaczył przez usta archanioła, a potwierdził przez usta Zacharyasza, kiedy Duchem Bożym uniesiony zadanie zakreślił syna swego.
Nauka
Podobnej łaski jak św. Jan dostępujesz, chociaż dopiero po
urodzeniu, przy Sakramencie chrztu św.; wtenczas bowiem niszczą się wszelkie
grzechy, a przy dziecięciu grzech pierworodny. W ten sposób z dziecka gniewu
zostajesz dzieckiem łaski Bożej, upodobania Bożego, świątynią Ducha św.;
zarazem zyskujesz prawo do dziedzictwa chwały Bożej Ojca niebieskiego, do
wiecznej szczęśliwości.
Patrzcie, jaką miłość dał nam Ojciec, że nazwani jesteśmy synami Bożymi i
jesteśmy, woła św. Jan (I. św. Jana 3, 1). Łaskę tę swoją odebrałeś li tylko
z miłosierdzia Bożego, a dostąpiłeś jej wybrany przed tylu innymi, co Boga
nie uznają chrześcijańskiego. Czyś podziękował kiedy Bogu za to wielkie, a
niczem nie zasłużone dobrodziejstwo?
Niestety zamiast Bogu dziękować i wdzięczność swą stwierdzać przez życie
uczciwe w naśladowaniu Jezusa, wielu traci dary odebrane, gdyż w grzechy
popada ciężkie; wielu traci łaski zyskane, bo lekkomyślnie nie unika ani
sposobności do grzechu, ani nie chce walczyć z złemi swemi skłonnościami. A
jednak łaska sama nie działa, jeśli z nią nie współpracujemy, bo Bóg chce nas
zbawić, ale nie chce bez nas tego uczynić.
Powinieneś więc ciągle pamiętać o obowiązkach wobec Boga za łaskę chrztu
św. Walczyć ze wszystkiemi trudnościami na drodze zbawienia, aby jej nie
utracić; przypominać sobie ten obowiązek, począwszy od pierwszej swej
spowiedzi św., i mianowicie pierwszej św. Komunii aż do ostatniego tchnienia
życia swego. Każda spowiedź, każda Komunia św. niechaj będzie dla ciebie
sposobnością nowych, mocnych postanowień, niechaj będzie albo początkiem
życia nowego bez grzechu, albo życia w łasce coraz doskonalszego i
cnotliwszego.
Inni święci z dnia 24. czerwca:
Św. Bartłomiej, Benedyktyn i pustelnik. - Św. Eryk, mnich. - Św. Faustus, męczennik. - Św. Fryzyusz, męczennik. - Św. Geranus, pokutnik i pustelnik. - Św. Gerazym, wyznawca. - Bł. Gerhoh, prepozyt z Reichersberg. - Św. Jowan, pustelnik czeski. - Św. Rogat, męczennik. - Św. Symplicyusz, biskup z Autun. - Św. Teodulf, biskup i opat z Lobbe.