Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J. oraz innych opracowań i źródeł
na wszystkie dni całego roku ułożył
Ks. Władysław Hozakowski



ŻYWOTY  ŚWIĘTYCH   PAŃSKICH  -   2. C Z E R W C A

2. Czerwca


Święci Piotr, egzorcysta, i Marcelin, kapłan, męczennicy

(Około r. 304.)

   W kościele rzymskiem posiadał Piotr godność egzorcysty; miał więc drugie z t.z. niższych święceń, które mu dawało prawo i władzę wypędzania złych duchów przez modlitwy i posty. Przez liczne cuda, jakie działał Piotr swą władzą przez Kościół mu nadaną, rozbudził zawziętość pogaństwa, które mściwość swą w oskarżeniu stwierdziło, zaniesionem na cudotwórcę przed namiestnika Serena. Wyrokiem sądu tak ciężko siepacze pobili Piotra rózgami, że całe ciało byłoby jakoby jedną wielką raną. Wrzucony potem do ciemnicy, obciążony łańcuchami miał się gotować na powolną śmierć.
   Bóg pamięta przecież o sługach swych w wszelkich niebezpieczeństwach. Otóż córka jedyna dozórcy więziennego, imieniem Paulina, dręczona była bezustannie przez złego ducha. Kiedy dowiedział się o tem Piotr, oświadczył Artemiuszowi, bo tak nazywał się ojciec Pauliny, że chętnie udzieli swej pomocy, aby córkę uwolnić od nieszczęsnych udręczeń. Powoływał się więzień na wszechmoc Boga prawdziwego, która zdoła wypędzić złego ducha, ale Artemiusz przyjął zapewnienie z niedowierzaniem, bo nie rozumiał, dlaczego Piotr nie użyje mocy swej na uwolnienie się z więzów i wybawienie się z każni. Wtenczas odezwał się ponownie więzień chrześcijański: Cierpienia moje są mi zbyt miłe i pożądane, abym miał pragnąć się z nich uwolnić z pomocą Boga; a jednak się z nich uwolnię, abyś uwierzył w Chrystusa, Syna Boga żywego. Na wpół żartem przystał Artemiusz na słowa Piotra; przyrzekł uwierzyć, jeśli Piotr następnej nocy się uwolni z ciemnicy. By zaś zapobiedz jakiemu podstępowi, kazał podwojić straże więzienne.
   Właśnie opowiadał Artemiusz swej żonie, imieniem Kandyda, o przebiegu rozmowy z więźniem i o dziwnym dla niego warunku, gdy wszedł Piotr w białej szacie z krzyżem w ręku. Przerażenie ogarnęło na chwilę małżonków; wkrótce ocknęli się, padli do stóp Piotra, wołając z głębokiem przekonaniem: Zaprawdę, nie masz innego prawdziwego Boga nad Boga chrześcijan. Przybiegła i nieszczęsna Paulina, a ledwie i ona z rodzicami rzuciła się do stóp cudownie oswobodzonego więźnia, kiedy opuścił ją zły duch wśród gniewnego wołania, że ustępuje tylko przed siłą i mocą Jezusa oddaną Piotrowi.
   Podwójny, a tak niespodziewany cud nie pozostał bez wpływu na otoczenie nawet dalsze; ze wszystkich stron przychodzili krewni, znajomi, służebni, aby zdumieć nad potęgą Boga chrześcijańskiego, przekonać się o prawdziwości wypadków, a w żarliwej wierze pragnąć chrztu św. Sam Piotr uradowany tak wielką liczbą nawróconych, zawezwał Marcelina jako kapłana, aby ich pouczał w zasadach wiary, a dostatecznie przygotowanym udzielał Sakramentu chrztu św. Duchowe odrodzenie niezwykłą napełniło Artemiusza śmiałością. Poszedł bowiem do więzienia, uwolnił przebywających tam chrześcijan, a także i innym więźniom chciał przywrócić swobodę, byleby przyjęli wiarę Chrystusów.
   Wypadki te chwilowo nie doszły do wiadomości namiestnika, złożonego chorobą; stąd też Piotr i Marcelin dosyć mieli czasu, aby w wszystkich chętnych wpojić zasadę nauki Jezusowej, wszystkim udzielić Sakramentu chrztu św., a także przygotować na grożące cierpienie, prześladowanie, a może nawet katusze męczeństwa. Skoro bowiem namiestnik Seren wrócił po kilkudziesięciu dniach do zdrowia, wezwał Artemiusza, aby wszystkich więźniów przyprowadził przed sąd. Nie wąchał się Artemiusz wyznać całej prawdy, a jako jedynych dobrowolnych więźniów przyprowadził z sobą Piotra i Marcelina.
   Rozgniewany Seren rozkazał Artemiusza bić kulami ołowianemi; uderzenia były tak srogie, że męczony chrześcijanin życie byłby pod niemi oddał, gdyby Bóg je nie był zechciał zachować. Kiedy zaś Piotr i Marcelin oparli się żądaniu i nie chcieli ofiar składać bożkom pogańskim, a przeciwnie wiarę swą głośno wyznawali, skazał Seren Piotra na tortury, a Marcelina na rózgi i inne rodzaje mąk jak najdotkliwszych.
   Wrzuceni do więzienia, szczególniejszej doznali opieki Bożej. Bo oto anioł z niebios zstąpił do celi więziennej Marcelina, zdjął z niego okowy, zagoił jego rany i przeprowadził go bezpiecznie i niepostrzeżenie do celi Piotra. I tego uwolnił od więzów - i zawiódł obydwóch męczenników do domu, gdzie nowonawróceni chrześcijanie na gorących przebywali modłach.
   Rychłem rankiem dnia następnego rozeszła się wiadomość o zagadkowem zniknięciu Piotra i Marcelina. Do żywego dotknięty Seren wywarł swój gniew w wyroku, którym Artemiusz został ścięty, a Kandyda i Paulina żywcem pogrzebane w przygotowanym dole; ciała ich kamieniami przytłoczono. Przed wykonaniem wyroku pojawili się Piotr i Marcelin, aby skazanych otuchą napełnić i siłą przez pamięć na nagrodę chwały w wiekuistem szczęściu.
   Piotr i Marcelin dobrowolnie oddali się w ręce wysłanych za nimi siepaczy, bo pragnęli dorównać tym, których byli pozyskali dla Chrystusa; obydwaj zostali ścięci w Rzymie r. 304 na rozkaz namiestnika. Śmierć ich przyniosła i ten skutek, że wykonawca wyroku, imieniem Doroteusz, się nawrócił i w pokucie zakończył życie.
   Ciała św. Piotra i Marcelina odnalazły, pouczone widzeniem, dwie zacne matrony, Lucyla i Firmina; pochowały je w podziemiach obok św. Tyburcyusza. Później nad ich grobem wspaniałą postawiono świątynię.
   Grzegorz IV. podarował ich relikwie Eginhardowi, sekretarzowi Karóla Wielkiego, a później opatowi w Fontanelle. Przeniesiono je do Strasburga, a wkońcu umieszczono w opactwie Seligenstadt.


     Nauka


   Tak okropne były męki, jakie znosić musieli św. Piotr i św. Marcelin, że prawie wydają się nieprawdopodobne. A jednak potwierdzają je starodawne świadectwa dziejowe; stąd nie mamy powodu wątpić o ich rzeczywistości. Jeśli wątpisz, to chyba dlatego, że pojąć nie możesz, jak słabi ludzie tak radośnie najsroższe znosić mogli cierpienia. Nie zapominaj przecież, że Bóg dziwy czyni w świętych Swoich; że Bóg jest wszechmocny; że więc mógł sługom Swym takiej udzielić siły, że znosili to, czego zwykły człowiek nie zdołałby znieść. Słusznie też przypuszczają, że Bóg łaską swoją zmniejszył wrażliwość odczuwania zadawanych katuszy.
   Fałszywem jest wszakże i mniemanie, jakoby męczennicy z wielką łatwością ponosili swe cierpienia, kiedy Bóg wspierał ich łaską Swoją. Jak Jezus na większe bóle się wystawiał, niż tego wymagało dzieło Odkupienia, bo bóstwem zasilało i umacniało się człowieczeństwo Chrystusa, tak i męczennicy sroższe mogli męki znosić, zasilani łaską Bożą. I tobie Bóg dostatecznej udziela łaski, podejmuj więc mężnie wszelkie walki z grzechem i pokusami.
   Opowiadają dzieje, że Bóg nieraz anioła z niebios posyłał, który męczenników pocieszał, a nawet z więzów uwalniał. O dowodach tak niezmiernej dobroci Bożej nie mamy przyczyny wątpić, bo czytamy o nich i w księgach biblijnych Starego Zakonu, a z Nowego Zakonu zaznaczyć wystarczy podobne rysy z życia św. Piotra i Pawła. Znane są dzieje Daniela i trzech młodzieńców oraz cudowne ich wybawienie z niebezpieczeństwa życia. Nie zawsze Bóg tak czyni; kieruje się niezgłębionemi wyrokami Swemi.
   Podobnie Bóg postępuje z nami w życiu naszem doczesnem. Nieraz uwolni nas od jakiego cierpienia, od jakiej choroby; nieraz nie wzruszają Go najusilniejsze prośby. W każdym razie ma Bóg na celu zawsze nasze własne dobro. To też dziękuj Bogu, jeśli ciebie wysłucha; dziękuj, jeśli ciebie nie wysłucha, bo tem pewniej cierpienie twoje ma być drogą do zasługi, probierzem cnoty. We wszystkiem poddawaj się woli Bożej, bo w ten sposób najpewniejszą kroczysz drogą do celu wiecznego.


     Inni święci z dnia 2. czerwca:


   Św. Eugeniusz I., papież-męczennik. - Św. Gwidon, biskup z Aqui. - Św. Mikołaj, pielgrzym. - Sw. Fotyn, biskup z Lyon. - ŚŚw. męczennicy Mariusz, Latyna i Sabina. - Bł. Ratruda, dziewica, i jej matka Tazya, królowa Longobardów, zakonnice. - Św. Sadok, męczennik, Dominikanin. - Św. Erazm, biskup-męczennik.