Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J. oraz innych opracowań i źródeł
na wszystkie dni całego roku ułożył
Ks. Władysław Hozakowski



ŻYWOTY  ŚWIĘTYCH   PAŃSKICH  -   21. C Z E R W C A

21. Czerwca


Święty Alojzy Gonzaga

(1568 - 1591.)

Św. Alojzy Gonzaga

   Dnia 5. marca r. 1568 urodziło się dziecię na zamku Castiglione we Włoszech, które świętością swego życia miało świat wprowadzić w zdumienie. Dzieckiem tym - to św. Alojzy. Ojcem jego był markiz Ferdynand Gonzaga, a matką Marta Tana Santena, Pobożna matka, która długo upragnione dziecię znakiem krzyża św. oznaczyła, kiedy na świat przyszło, kierowała sama wychowaniem św. Alojzego. Ledwie liczył pięć lat życia, a już godzinami na klęczkach oddawał się gorącym modlitwom; już wtenczas odznaczał się miłosierdziem dla ubogich.
   Ojciec chciał w nim rozbudzić zamiłowanie do stanu rycerskiego; zabierał go więc z sobą na ćwiczenia żołnierskie. W Casale dał się skusić dziecięcej próżności i przywłaszczył sobie trochę prochu, aby wystrzelić z moździerza. Wybuch naboju przyprawił prawie o śmierć małego chłopczynę. Wtenczas to przyswoił sobie od żołnierzy kilka słów nieprzystojnych, które powtarzał, nie wiedząc, co oznaczją. Dopiero ochmistrz zwrócił mu na nie uwagę, a żal za małe te przewinienia był tak serdeczny, że św. Alojzy całe życie je opłakiwał.
   Siódmy rok życia był dla chłopca przełomem, bo odtąd najserdeczniej Boga zaczął miłować, skoro, jak zwykle w tym okresie, i on przyszedł do zupełnej świadomości i zupełnego rozpoznania przez rozum. Dowodem oddania się Bogu były długie, a serdeczne modlitwy, których nigdy, nawet w chorobie, nie opuszczał. W ósmym roku życia wysłał go ojciec z młodszym bratem Rudolfem do Florencyi na dwór wielkiego księcia toskańskiego, Franciszka Medicis. Miał tu nabrać wiadomości i nauk potrzebnych dla stanu swego. Alojzy oddawał się przecież oprócz tego ćwiczeniom pobożności; sam mawiał później, że Florencya była dla nań matką pobożności; tutaj też odprawił pierwszą swa spowiedź z takiem przejęciem, że omdlał przy niej. A jednak wszyscy jego spowiednicy, pomiędzy nimi i kardynał Bellarmin, stwierdzili;, że nigdy nie popełnił żadnego grzechu śmiertelnego. Ludzie już wtenczas uważali Alojzego jako anioła w ciele ludzkiem. W Florencyi ślub też złożył czystości ku czci Najśw. Maryi Panny, którą wielbił rozmyślaniami i różańcem; a ślub ten tak chował, że nigdy nie spojrzał żadnej kobiecie w twarz.
   Wróciwszy przez Mantuę do Castiglione przystąpił do pierwszej Komunii św. r. 1580, przygotowany przez kardynała Karola Boronneusza; liczył wtenczas lat dwanaście; odtąd do swych ćwiczeń włączył nabożeństwo do Najśw. Sakramentu. Ile razy przystępował do Komunii św., tyle razy całemi dniami się gotował na tę Ucztę niebiańską i całemi dniami za łaski przy Niej odebrane dziękował. Umartwiał się też kilkudniowymi w tygodniu postami; skąpił sobie pożywienia, odmawiał sobie snu, a sypiał na desce, którą potajemnie kładł do łoża swego.
   Rok później, bo 1581, widzimy św. Alojzego na dworze hiszpańskim, bo z woli ojca z siostrą i bratem przybrany został do otoczenia księcia Jakóba, brata Filipa III. Wtenczas to w ciągłych rozmyślaniach nad modlitwą wedle dzieła Ludwika z Granady dojrzała w nim myśl życia zakonnego. Już dawniej nad tem się zastanawiał, ale teraz do jasnego przyszedł przekonania, że należy mu wstąpić do zakonu Jezuitów, wtenczas właśnie założonego, a pełnego gorliwości o chwałę Bożą. Zdawało mu się, że w ten sposób najlepszą będzie miał sposobność do pracy nad zbawieniem dusz ludzkich i do działalności misyjnej pomiędzy poganami, a z nią i do śmierci za wiarę męczeńskiej. Utwierdził się w swem postanowieniu objawieniem i zachętą, jaką mu udzieliła Najśw. Marya Panna, kiedy na jej cześć przystąpił w dzień Wniebowzięcia do Stołu Pańskiego. Zamiarom św. Alojzego matka żadnej nie stawiała przeszkody; natomiast ojciec nie chciał się na nie zgodzić, nosząc się z innymi zamysłami, bo z wyniesieniem syna swego na świeckie godności. Niechęć ojca trwała kilka lat. Alojzy był już wrócił po śmierci księcia Jakóba do rodziny, ale i tutaj oczekiwania jego nie chciały się ziścić. Wkońcu ojciec-markiz uległ wobec stałości syna; uległ, kiedy ujrzał, jak syn do krwi się w tajemnicy biczował, skoro ponowną odbierał odpowiedź odmowną; uległ, kiedy syn oświadczył: Bóg mnie woła; Bogu muszę być posłuszny; wy, ojcze, sprzeciwiacie się woli Bożej, bo jesteście przeszkodą w mojem powołaniu.
   Roku więc 1585 przelał św. Alojzy swe prawa dziedziczne na brata swego Rudolfa, udał się do jenerała Jezuitów Klaudyusza Akwawiwy z prośbą o przyjęcie do zakonu; w 18. roku życia został nowicyuszem w zgromadzeniu św. Ignacego. Odtąd starania jego o postępy w cnotach, w umartwieniach nie miały granicy. Bezwzględnie posłuszny, najpodlejsze spełniał prace; rzeczy zewnętrzne nie obchodziły go wcale; nie znał nawet dobrze ozdób kaplicy i ołtarzy w niej; odmawiał sobie wszelkiej niepotrzebnej strawy; chodził po ulicach Rzymu, przyjmując datki i dary. Wogóle wszystkie cnoty do zupełnej doprowadził doskonałości, jakiemi się już dotąd odznaczał. Stąd to też w poddaniu chrześcijańskiem przyjął wiadomość o śmierci swego ojca; stąd to też przyjmował kary wyznaczone za pozorne przekroczenia porządku domowego; stąd to też ograniczył swe modlitwy, kiedy dla zdrowia odebrał nakaz ścisłego zachowywania przepisanych tylko nabożeństw i ćwiczeń.
   Rodzinne zatargi wewnętrzne jeszcze raz wyprowadziły św. Alojzego na szeroki świat; z pozwoleniem przełożonych wyjechał do Mantuy i tam pogodził brata swego Rudolfa z księciem Wincentym z Mantua o dziedzictwo posiadłości Solferino; przy tej sposobności ułożył i sprawę małżeńską Rudolfa, który pojął żonę z niższego stanu.
   Wracając na dalsze nauki teologiczne, jakie był przerwał podróżą, poznał w Medyolanie przez niezwykłe objawienie bliską swoją śmierć. Skupienie św. Alojzego było wprost odtąd niepojęte. Wezwany do Rzymu na zakończenie nauk, wyprosił sobie najuboższą celkę, w której przebywał zatopiony w Bogu.
   Roku 1591 nastała w Rzymie zaraza; święty Alojzy otrzymał pozwolenie, obsługiwać chorych w szpitalu Jezuitów; starał się o ich pożywienie, wygody, potrzeby; przywoził ich z ulic, dostarczał lekarstwa. Z poświęcenia dla bliźnich padł wszakże ofiarą szerzącej się choroby. Przeszło trzy miesiące zarazą i gorączką trawiony, wytrwał do ostatniej chwili na modlitwach i rozmyślaniach, a nawet umartwieniach. Gorzkie lekarstwo brał chętnie, aby się umartwić; wstawał w nocy, aby się modlić; doznawał uniesień długich ku zdumieniu tych, którzy go pielęgnowali.
   Kiedy zbliżyła się oktawa Bożego Ciała, pewny swej śmierci, prosił ojców, aby rozpoczęli z nim pienie: Ciebie, Boże, chwalimy, a zarazem wołał do otoczenia: Idziemy, idziemy z radością - na zapytanie, dokąd? dodał: do nieba, do nieba. W nocy na dzień 21. czerwca oddał czystą swą duszę Bogu; umarł z krzyżem, z różańcem i gromnicą w rękach, a z słowami na ustach: Panie, w ręce Twoje oddaję ducha swego. Liczył lat 23, a 6 lat powołania zakonnego. Ciało pochowane początkowo w kościele Jezuitów, przeniesiono później do kaplicy na cześć św. Alojzego zbudowanej przez markiza Scypiona Lancelotti. Benedykt XIII. zaliczył go r. 1726 w poczet świętych, Benedykt XIV. nazwał go wzorem czystości i niewinności oraz ogłosił go patronem młodzieży. Chwałę Alojzego niebieską poznała r. 1600 w objawieniu św. Magdalena Pazzis.


     Nauka


   Przyswoiłem sobie, mówił św. Alojzy, zdolność, myśleć ciągle bez żadnej trudności o Bogu; ćwiczenie takie jest dla mnie rozrywką i wypoczynkiem i pociechą; cierpieniem jest dla mnie, myśli swe odrywać od Boga. Stąd też modlitwa i rozmyślanie najmniejszym nie jest dla mnie mozołem; przeciwnie jest przyjemnością i serdecznem pożądaniem.
   Dobroć Bożą przedstawiam sobie jako morze bezbrzeżne niedocieczonej głębi. Ufam w nieszkończoną dobroć Boga, w Jego miłosierdzie; ufam w zasługi krwi Zbawiciela, ufam w przyczynę Najśw. Maryi Panny, żyję nadzieją, że wkrótce dostanę się do nieba.
   Obowiązkiem twym naśladować przykład i świętych, którzy przez Jezusa zdobyli przecież swe zasługi. Ale obowiązkiem twym także, rozmyślać nad życiem i czynami Chrystusa, rozczytywać się w żywotach świętych celem własnego pouczenia i zbudowania własnej duszy. Jeśli czujesz potrzebę jakiej cnoty, proś tych świętych o pomoc, którzy cnotą upragnioną przez ciebie jaśnieli; proś więc o pokorę św. Franciszka z Asyżu, św. Aleksego; o miłość Boga i bliźniego proś św. Piotra i Pawła, św. Maryę Magdalenę; o czystość proś św. Alojzego. Potrzeba nam siły, zwracajmy się do męczenników, potrzeba nam pokuty, prośmy pokutników świętych.
   Dla Boga jesteś na świecie, bo Bóg ciebie stworzył, odkupił, uświęcił. Za te dobrodziejstwa jedynie dla Boga żyć powinieneś, unikając nietylko grzechu, ale i wszelkiego rozproszenia niepotrzebnego. Wierzaj przytem, że zbłądzisz na drodze życia, jeśli nie oddasz się opiece anioła stróża; zbłądzisz jak ślepy, co nie zna drogi. Wierzaj także, że nie zapanujesz nad sobą i swemi namiętnościami, jeśli nie będziesz mężem modlitwy.


     Inni święci z dnia 21. czerwca:


   Św. Alban, męczennik. - Św. Demetrya, dziewica i męczenniczka. - Św. Euzebiusz, biskup z Samosata. - Św. Inocenty, biskup z Merida. - Św. Leutfryd, opat. - ŚŚw. pustelnicy Mikołaj i Tranus. - Św. Peladyusz, biskup z Embrun. - Św. Radulf, arcybiskup z Bourges. - Św. Rajmund, biskup z Balbaster. -Św. Symplicy, subdyakon. - Św. Terencyusz, biskup z Ikonium, męczennik. - Św. Tomasz, męczennik.