Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J. oraz innych opracowań i źródeł
na wszystkie dni całego roku ułożył
Ks. Władysław Hozakowski



ŻYWOTY  ŚWIĘTYCH   PAŃSKICH  -   18. C Z E R W C A

18. Czerwca


Święta Maryna, dziewica i zakonnica

(Około r. 750.)

   Eugeniusz z Bytynii postanowił po śmierci swej bogobojnej żony usunąć się od świata i życia pobożnego dopełnić w klasztorze; w tym celu zamyślał wszystkie swe dobytki przekazać jedynej swej córce, imieniem Maryna, aby zabezpieczyć jej przyszłość. Lecz duch pobożnego ojca udzielił się w wychowaniu wzorowem i cnotliwej córce. Kiedy więc Eugeniusz przedłożył jej swój zamysł, tak długo go błagała, aby i ją zabrał z sobą w klasztorne zacisze, aż ojciec wzruszony poświęceniem córki uległ gorącym jej prośbom.
   W męskich więc szatach jako Marynus, towarzysz młodszy Eugeniusza, udała się Maryna z ojcem do klasztoru, gdzie ich przyjęciu żadnych nie stawiano trudności. Mijały lata na służbie Bożej; ojciec z córką myśleli tylko o zbawieniu swych dusz; spełniali więc wszelkie przepisy zakonnego życia z największą ścisłością i sumiennością. Mianowicie Maryna postami i umartwieniami celowała pomiędzy współbraćmi w zakonie. Bóg uzacnił jej cnoty cudami, bo przez modlitwę leczyła opętanych, zewsząd do niej po pomoc przybywających.
   Po śmierci Eugeniusza w podeszłym już wieku, Maryna ciężkie miała przebyć doświadczenie oszczerstwem na nią rzuconem przez złość ludzką. Wysłana bowiem pewnego razu po daniny i jałmużny udzielane, wybrała się w towaszystwie trzech zakonników do dość odległej miejscowości, jaką jej w klasztorze wskazano. Okoliczności tak się złożyły, że zakonnicy nocować musieli w pewnej gospodzie, w której córka właściciela grzech popełniła nieczystości. Gdy sromota grzechu doszła do wiadomości ojca dziewczyny, grzesznica winę przypisała Marynusowi, aby obronić i ochronić swego kochanka.
   Przerażona niecnem oskarżeniem, nie chciała niewinna dziewica niczego wyjawić, bo uważała zajście jako karę za ukrywanie się tajemne. Stąd też głośno żałowała swych grzechów przed przełożonym, który rozumiejąc jej słowa jako uznanie i wyznanie winy, wydalił ją z klasztoru. Wygnana nie opuściła przecież najbliższej okolicy klasztoru; a kiedy podrzucono jej nowo urodzone dziecię w hańbie obcej porodzone, zajęła się niem, jakoby było jej własne. Trzy lata w ten sposób przepędziła Maryna pod zabudowaniami klasztoru, aż sami zakonnicy ulitowali się nad nią i przyjęli ją do swego grona w przekonaniu, że dostatecznie grzech swój odpokutowała. Przyjęła chętnie obowiązek spełniana najpodlejszych posług; dziecię zaś obce wychowane pod okiem zakonników dorastało pełne bojaźni Bożej; w dojrzalszym wieku młodzieniec został zaliczony w poczet braci zakonnych i umarł w rozgłosie świątobliwości.
   Bóg nie rychliwy, ale sprawiedliwy. Jak niewinnie cierpiała Maryna, stwierdzili zakonnicy, skoro Bóg ją powołał do Swych przybytków po kilkudniowej chorobie około r. 750. Bracia spostrzegli, że rzekomy Marynus ukrywał płeć swą pod suknią zakonną; wtedy to kajać i żałować poczęli, że się pozorom oskarżenia pozwolili uwieść; wtedy to wielbili cichość poświęcenia swego współbrata dziewicy. Zupełną niewinność Maryny uznał i ojciec upadłej dziewczyny, a ta, która głównie przyczyniła się do oskarżenia niecnego, w żalu głębokim przyznała się do winy. Takie to dziwne drogi Opatrzności Bożej. Bracia zakonni, chcąc częściowo naprawić krzywdę Marynie fałszywem posądzeniem sprawioną, i na zewnątrz dobrą jej sławę nieskalanego życia stwierdzili wielkiemi uroczystościami pogrzebu. Szczątki jej przeniesiono r. 1230 ze wschodu do Wenecyi; część jej relikwii znajduje się w Paryżu.


     Nauka


   Mogłaby była św. Maryna udowodnić swą niewinność; w pokorze wolała, ufna w miłosierdzie Boże, narazić swą sławę dobrą i ponosić krzywdę wyrządzoną sobie, niż bronić się obwinieniem i wyjawieniem grzechu obcego. Ukochała więc wzgardę u ludzi, aby jak najpodobniejszą być Zbawicielowi, który niewinnie zawisł pomiędzy łotrami jakoby wspólnik ich zbrodni.
   W życiu swem św. Maryna urzeczywistniła słowa Zbawiciela: Błogosławieni jesteście, gdy wam złorzeczyć będą i prześladować was będą, i mówić wszystko złe przeciwko wam, kłamiąc dla mnie (Mat 5, 11). Wiedziała bowiem święta dziewica, że kto cierpi niewinnie, cierpi dla Jezusa, że kto znosi potwarze i wzgardę u ludzi, naśladuje Boskiego Mistrza.
   Stąd to też święci nie uchylali się od takiego krzyża, chętnie go na siebie brali byleby czynami stwierdzić, że zostają pod sztandarem Jezusa. I Najśw. Marya Panna nie usprawiedliwiała się przed podejrzeniem własnego Oblubieńca św. Józefa, bo wiedziała, że Bóg najlepiej niewinność jej stwierdzi i udowodni, kiedy odpowiednia będzie sposobność i przyjdzie czas naznaczony w wyrokach niebieskich.
   My zaś zapalamy się o lada słówko przykre, chociażby było słuszne; niecierpliwimy się, gdy potwarz nas dosięgnie, nie możemy odczekać chwili, w którejby świat uznał naszą niewinność, bo nam zależy więcej właśnie na sądach ludzi niż na prawdzie wobec Boga. A przecież nie ten pełen chwały, kto ludziom się podoba, lecz ten, kto posiada upodobanie Boże. Nie więc dla ludzi, ale dla Boga chowajmy czystą duszę, bo tylko czystością duszy pomimo przesądów świata ostaniemy się wobec sprawiedliwego sądu Bożego.


Tego samego dnia

Święci bracia Marek i Marcelian, męczennicy

(Około r. 286.)

   Rzymianami pochodzeniem swem byli bracia Marek i Marcelian; do najpierwszych należeli rodzin w stolicy cesarstwa, a już w młodych latach byli poznali naukę Chrystusa i jej gorliwymi zostali wyznawcami. Później zawarli śluby małżeńskie i w spokoju dzierżyli zaszczytne w państwie stanowiska. Za czasów cesarza Dyoklecyana przecież, kiedy co chwilę zrywały się burze przeciw chrześcijaństwu, i dwaj bracia padli ofiarami rozszalałego pogaństwa; uwięzieni, zostali przez Chromacyusza, prefekta Rzymu, skazani na ścięcie.
   Krewni skazańców całego swego używali wpływu, aby uzyskać zwłokę w wykonaniu wyroku; spodziewali się bowiem, że nakłonią skazanych, aby przynajmniej pozornie zadosyć uczynili żądaniom sędziów co do złożenia ofiar pogańskich. Ojciec Trankwilin, matka Marcya, żony i dzieci, wszyscy błagali ich z łzami w oczach, aby zechcieli ratować swe życie, chociażby zaparciem się wiary Jezusa. Ciężkie to były chwile dla Marka i Marceliana; pociechą dla nich był św. Sebastyan, urzędnik cesarski, który dnia nie opuścił, aby im nie przypominać obowiązku wytrwałości. Rozmowy te toczone nieraz w obecności krewnych przyniosły ten owoc, że Marek i Marcelian nie myśleli ustąpić wobec żądań sędziów pogańskich, że nadto Trankwilin, Marcya i żony skazańców przeszły na łono Kościoła prawdziwego. Nawet Chromacyusz sędzia poszedł za ich przykładem, podobnie jak Nikostrat, w którego domu Marek i Marcelian byli więzieni.
   Zdawało się nawet, że za pomocą Kastulusa ujdą skazani śmierci, ponieważ w komnatach pałacu cesarskiego znaleźli ukrycie; zdradzeni przecież przez Torkwata odpadłego chrześcijanina, powtórny odebrali wyrok śmierci od Fabiana, następcy Chromacyusza w sędziowskim urzędzie. Przybici na słup, cały dzień i całą noc w największych przebyli męczarniach; dopiero na drugi dzień śmierć ponieśli męczeńską, przebici włóczniami żołnierzy. Ciała braci męczenników pochowano niedaleko Rzymu na cmentarzysku, które później ich imię nosiło. Było to około roku 286.


     Inni święci z dnia 18. czerwca:


   Św. Eteryusz, męczennik. - Św. Amand, biskup z Bordeaux. - Św. Antbert, biskup z Avranches. - Św. Dunstan, opat. - Św. Elżbieta, dziewica i zakonnica. - Św. Elpidyusz, męczennik. - Bł. Marya Dolorosa, dziewica i męczenniczka. - Św. Osianna, siostra króla Osreda z Northumberland. - Św. Specyoza, dziewica.- ŚŚw. męczennicy Grzegórz, biskup, Demetryusz, archidyakon i Kaloger, opat.