17. Czerwca
Błog. Jolenta, księżna i patronka Wielkopolski
(1239 - 1298.)
Z węgierskiego kraju pochodzi bł. Jolenta, bo urodziła się r. 1239
jako córka węgierskiego króla Beli IV.; imię Jolenty oznacza tyle, co więcej
nam znane imię Heleny. Matka Marya, córka cesarza carogrodzkiego Aleksego,
odznaczała się z mężem swym nadzwyczajną bogobojnością; stąd całe życie
Jolenty od pierwszego niejako tchnienia owiane było duchem prawdziwej
pobożności chrześcijańskiej. Aby dziecinę wprost uświęcić i poświęcić służbą
Bożą, z woli rodziców jako niemowlę w kolebce bywało obecne na Mszach św.,
odprawianych w komnatach zamkowych.
Dbając o duszę umiłowanej córeczki, a idąc śladem ówczesnym, aby dzieci na
innych wychowywały się dworach, postanowili rodzice, oddać pięcioletnią
Jolentę pod opiekę jej siostry św. Kunegundy a żony Bolesława Wstydliwego w
Krakowie. Pod okiem tej świątobliwej księżny małopolskiej nabyła Jolenta tyle
cnót, tyle ujmujących przymiotów, że miała dla nich właśnie być kiedyś dla
Wielkopolski tem, czem jej siostra św. Kunegunda została dla Małopolski.
O rękę bowiem dorastającej dziewicy, słynnej urodą i cnotą, ubiegał się
Bolesław Pobożny, książę kaliski. Na związek siedmnastoletniej swej córki z
księciem, mężnym i głośnym przez zwycięstwo nad Swiętopełkiem, zgodzili się
bez wahania rodzice; a kiedy i św. Kunegunda radą swą siostrzaną zalecała
przyzwolenie, Jolenta węzłem małżeńskim połączyła się z Bolesławem w
Krakowie.
Udając się do Kalisza już po drodze jednała sobie tak męża jak poddanych,
którzy budowali się jej miłosierdziem, pobożnością i umartwieniem, a
zachwycali się jej urodą, łagodnością i przystępnością. W całym blasku potęgę
swych cnót i przymiotów rozwinęła młoda księżna udzielna na zamku kaliskim,
bo żadnej nie pominęła sposobności, aby nie przejąć się troską o potrzeby
duchowe najbliższego otoczenia, a także Kościoła i poddanych księstwa.
Węzeł miłości małżeńskiej, jaki łączył Bolesława z Jolentą, był dla niej
źródłem błogosławieństwa macierzyńskiego, kiedy Bóg ją obdarzył trzema
córkami, Jadwigą, Elżbietą, oraz Anną; im to poświęcała się całem sercem, nie
zapominając przecież i o mężu. Jej też głównie zawdzięczają córki swą
świątobliwość. Jadwiga wyszła za mąż za Władysława Łokietka, Elżbieta za
Henryka z Lignicy, Anna młodo umarła. Jolencie zawdzięcza i Bolesław swój
przydomek Pobożnego i nazwę ojca, jaką darzył go lud za doznane
dobrodziejstwa.
Najwyższy blask swych cnót opromienić miał Jolentę z woli Boga w czasie
jej wdowieństwa. Jeśli dotąd cieszyła się pobożnemi dziełami Bolesława; jeśli
cieszyła się fundacyą klasztorów franciszkańskich w Kaliszu i Gnieźnie; jeśli
cieszyła się dorostającemi córkami a dobrobytem ludu, to cień smutku
głębokiego miał spocząć na życiu Jolenty, skoro po kilkunastu latach
najszczęśliwego pożycia małżeńskiego śmierć nieubłagana miała jej zabrać
męża, dzieciom ojca, ludowi księcia ukochanego. Wycieńczony na siłach w
krwawych, lubo zwycięskich walkach z Brandeburczykami o Santok, zapadł
Bolesław w chorobę, której rozwoju nie zdołała powstrzymać najtroskliwsza
opieka Jolenty. Umarł świątobliwie dnia 7. kwietnia r. 1279; zwłoki jego
złożył Przemysław w katedrze poznańskiej.
Nic już Jolenty nie wiązało z Kaliszem, kiedy z woli zmarłego księcia
objął rządy Przemysław; jemu to zleciła troskę o swe córki, sama zaś
wyposażywszy rozmaite klasztory i kościoły, wróciła do Krakowa, do swej
siostry Kunegundy. Śmierć Bolesława Wstydliwego na dniu 4. grudnia r. 1279
pozwoliła świątobliwym siostrom spełnić najgorętsze pragnienie, bo wstąpić do
klasztoru Klarysek w Nowym Sączu.
Poddając się pokornie rządom ówczesnej ksieni Doroty, obydwie siostry
zajęciem swem, posługami, modlitwami, pokutniczem sposobem życia były
przykładem dla innych współzakonnic, a osobą swą i poświęceniem swych
książęcych godności zaludniały klasztor coraz to liczniejszymi współsiostrami
z najznakomitszych rodów. Radosną nowiną dla sióstr zacisza klasztornego była
wiadomość o przybyciu trzeciej siostry, bł. Konstancyi, wdowie po księciu
Lwie ruskim; i ona bowiem postanowiła pójść śladem Jolenty i Kunegundy i
życia swego dokończyć na wyłącznej służbie Bożej, zdala od zgiełku
światowego.
Śmierć Kunegundy dnia 24. lipca 1292 spowodowała Jolentę do opuszczenia
Nowego Sącza i do przeniesienia się do klasztoru Klarysek w Gnieźnie, jaki
był wyposażył Bolesław Pobożny. W uznaniu dostojeństwa rodu, zasług około
założenia klasztoru, cnót życia, Jolenta jednogłośnie wybraną została pomimo
swej woli ksienią. Unikając wszelkich nawet pozorów jakiejś wyższości, obrała
sobie za mieszkanie lichą komorę około kuchni; tutaj żyła umartwieniem
niewymownem: codziennie się biczowała, pościła wprost po nad siły, sypiała na
twardych kamieniach lub deskach. Siły ducha czerpała z modlitwy; ukochała
mianowicie ciche modły przed Najśw. Sakramentem i rozmyślania o Męce
Pańskiej, do jakich przyzwykła z czasów pobytu swego w Krakowie pod okiem św.
Kunegundy.
Wśród łask i objawień, jakich doznawała Jolenta, najwięcej znanem jest
widzenie, którem Bóg obdarzył świątobliwą zakonnicę krótko przed jej
śmiercią. Zatopiona w rozmyślaniu męki Pańskiej, ujrzała Zbawiciela
ubiczowanego przy słupie, skrwawionego i ranami okrytego; za życie cnoty
przyrzekał Jezus bliskie życie chwały wiecznej.
Przepowiednia wkrótce się ziściła. Czując w sobie zarodek śmiertelnej
choroby, nie omieszkała Jolenta wezwać jeszcze sióstr, aby we wszystkiem
postępowały wedle reguły zakonnej, a wzajemną miłością ułatwiały sobie
wypełnianie obowiązków. Powiadają, że w chwili śmierci objawił jej się
Zbawiciel, aby wprowadzić wybraną swą sługę w podwoje niebios. Umarła Jolenta
11. czerwca r. 1298 licząc lat 60. Kościół pamiątkę jej święci wedle
powszednego kalendarza na dniu 11. czerwca; kalendarz polskiego Kościoła
obchodzi uroczystość bł. Jolenty dnia 19. czerwca.
Ciało jej pochowano w klasztorze; r. 1834 zostało złożone w szklannej
trumnie i wystawione ku czci publicznej na bocznym ołtarzu kościoła
franciszkańskiego w myśl rozporządzenia apostolskiego z r. 1827. Od r. 1892
spoczywają szczątki bł. Jolenty w wspaniałym spiżowym relikwiarzu w kształcie
trumny na marmurowym ołtarzu w dawniejszym chórze Klarysek, zamienionym na
kaplicę. Uroczystego przełożenia szczątek dokonał w owym roku dnia 2. maja
ks. arcybiskup Stablewski.
Nauka
Rozważanie męki Pańskiej, jakie ukochała św. Jolenta, jest
najlepszym środkiem, aby sobie wbić w pamięć wielkie dzieła miłosierdzia
Bożego, poznać doniosłość i istotę Odkupienia, a siebie zachęcić do
spełniania koniecznych obowiązków chrześcijańskich. W męce bowiem Pana Jezusa
zjednoczyła się i skupiła się litość Boga nad człowiekiem, nad jego
duszą.
W stworzeniu Bóg miał na celu wprawdzie i Swoją chwałę zewnętrzną, ale
zarazem i szczęście wieczne człowieka. Kiedy pierwsi rodzice upadli,
rozpoczęły się niejako zabiegi Boże, aby człowieka do właściwego doprowadzić
napowrót końca. Dlatego to te liczne Bóg przekazał przepowiednie i obietnice,
których przedmiotem przyszły Zbawiciel; dlatego to wybrał sobie lud
starozakonny, aby przygotować przyjście Zbawiciela; dlatego to walczył wprost
z człowiekiem, aby go zmusić do służby Swej, a do wyrzeczenia się służby
złego ducha.
Grzech więc był powodem i męki Jezusowej; ona miała złamać i złamała
potęgę złego ducha; ona zwyciężyła i śmierć jako owoc i skutek pierwszego
upadku. Jeśli tak krwawą i tak ciężką była ta męka, to naoczną prawdą, że
grzech był niezwykłą wobec majestatu Bożego zbrodnią; jeśli tak długo trwały
te wysiłki Boże nad zdobyciem duszy ludzkiej, to niemniej prawdą, jak głęboko
był człowiek zagrzązł w występkach swych i winach. A cały dramat Boży od
stworzenia świata aż do Golgoty wskazuje, jaką brzydotą cuchnie grzech, jak
bardzo wystrzegać go się mamy.
Nieskończonemi swemi cierpieniami Jezus zwyciężył przeszkody, które
człowiekowi się stawiały na drodze do celu niebieskiego; wysłużył nam
obfitość łaski, którą grzech skrępować zdołamy, obfitość tej łaski, która nam
zapewnia nietylko szczęście wieczne duszy, ale i przez zmartwychwstanie
chwałę naszego ciała. Źródłem zaś tych łask, to kościół i zlecone mu zakłady
św. Sakramentów. Męka więc Pańska najdobitniej uczy, że Syn Boży umarł przez
nas, dla naszych win, że umarł dla nas, dla naszego szczęścia wiekuistego.
Inni święci z dnia 17. czerwca:
Św. Avit, biskup z Vienne. - Św. Bessarion, pustelnik. - Św. Dawid, arcybiskup z Bourges. - Św. Digna, męczenniczka. - Bł. Eufemia, ksieni, - Św. Himeryusz, biskup z Amelia. - Św. Hypacy, opat. - Św. Józef, pustelnik. - Św. Tarazya, królowa Leonu i jej siostra Sancya, zakonnica. - Św. Weredemus, biskup z Avignon. - Św. Botulf, opat. - ŚŚw. męczenniczki Cyrya, Muska siostry oraz Waleryana i Marya. - Św. Monton, żołnierz i męczennik.